Cud nad Wisłą, czyli Bitwa Warszawska 1920 roku

Równocześnie z przygotowaniami obronnymi, wypracowywano plan powstrzymania a następnie rozbicia prących na Warszawę wojsk sowieckich. Projekty Szefa Sztabu Generalnego gen. Rozwadowskiego wskazywały na możliwość płytkiego zwrotu zaczepnego. Plan znacznie dalej idący, bardziej ryzykowny, ale też rokujący w razie powodzenia sukces strategiczny, rodził się w umyśle Naczelnego Wodza. Ostatecznie przyjął on postać słynnego rozkazu nr 8358/3 Oddziału Trzeciego Sztabu Naczelnego Dowództwa z 6 sierpnia 1920 roku. W rozkazie stwierdzano konieczność walnej bitwy pod Warszawą. Dotychczasowe postępy Armii Czerwonej znacznie większe na północy, na odcinku frontu zachodniego stwarzały możliwość wykonania zwrotu zaczepnego z południa – znad rzeki Wieprz – na głębokie tyły zaangażowanych pod Warszawą wojsk sowieckich. Powodzenie planu wymagało powstrzymania i związania walką wroga przez siły naszego frontu północnego gen. Hallera. W skład frontu wchodziły armie: od północy 5 gen Sikorskiego, na Przedmościu Warszawskim 1 armia gen. Latinika, dalej na południe aż po Dęblin linii Wisły miała bronić armia gen Roi. Zwrot zaczepny znad Wieprza miały wykonać wojska frontu środkowego dowodzonego przez gen. Rydza Śmigłego

Okolice Radzymina. To tu właśnie w dniach od 13 do 16 sierpnia rozegrały się walki, które nazwę tego miasta na zawsze wpisały do legendy roku 1920. W nocy z 13/14 sierpnia oddziały 3 i 16 armii sowieckich usiłowały sforsować linie obronne naszych wojsk. Wszędzie zostały odparte ze stratami, wszędzie, ale za wyjątkiem Radzymina. W uporczywych walkach miasto przechodziło z rąk do rąk. Ostatecznie utrzymali je nasi żołnierze. W południe 16 sierpnia odzyskano pozycje utracone 3 dni wcześniej. Cena, którą przyszło zapłacić za odtworzenie frontu pod Radzyminem była wysoka. Poległo 18 oficerów oraz 292 podoficerów i szeregowców, 60 oficerów i 1590 podoficerów i szeregowców odniosło rany. Za zaginionych uznano 22 oficerów 1052 podoficerów i szeregowców.

14 sierpnia trudne położenie zarysowało się około 15 kilometrów na południe od Radzymina, w rejonie Ossowa i Leśniakowizny. To 14 sierpnia jest to moment kulminacyjny w bitwie o Przedmoście Warszawskie. Toczą się zaciekłe walki o Radzymin, a na odcinku Ossowa 79 Brygada Strzelców Sowieckich atakuje Leśniakowiznę, jeszcze w porannej mgle żołnierze rosyjscy zaskoczyli polską obronę, około godz. 4 opanowali Leśniakowiznę i cała brygada siłą dwóch pułków uderzyła na Ossów. Było to dramatyczne z tego przede wszystkim względu, że opanowanie Ossowa wyprowadzało Rosjan na tyły obrony polskiej. Była to druga linia obrony, trzeciej praktycznie jeszcze nie było. Opanowanie Ossowa mogło doprowadzić do załamania całego odcinka frontu. Rzucono w bój batalion 33 pułku piechoty, ale tam zostało zaledwie 100 żołnierzy – reszta zginęła lub odniosła rany. Rosjanie odparli ten atak i ruszyli dalej na Ossów. Poszły w bój dwie pierwsze kompanie batalionu 236 pułku i one zostały odrzucone z ciężkimi stratami. Na całym odcinku zostały dwie ostatnie kompanie tego pułku jako ostatnia rezerwa i one otrzymały rozkaz kontrataku. 1 kompania ruszyła na północ od drogi do Ossowa, druga na południe od tej drogi. Było to zaledwie przeszło 200 młodych chłopców. Doszło do dramatycznych bojów o Ossów, przechodzący raz po raz z rąk do rąk.

Trwający kilka dni zaciekłe ataki dwóch sowieckich armii na Przedmoście Warszawy załamały się. Pomogły w tym rozbudowane uprzednio umocnienia stałe, jednak główną przyczyną była postawa naszego wojska, rozumiejącego wady zaciekle stawianego oporu, jak i przede wszystkim to, że od jego męstwa zależy los ojczyzny. Podczas gdy pod Radzyminem grzmiały działa, bardzo trudna sytuacja panowała na północy – na odcinku 5 armii gen. Sikorskiego. Zadanie które pierwotnie obejmowało obronę obszaru po granice Prus Wschodnich stało się niewykonalne. Wskutek niezwykle silnego nacisku nieprzyjaciela, któremu udało się, wytworzywszy lokalnie dużą przewagę, przekroczyć linie Narwi i czołowymi oddziałami wyjść nad dolną Wisłę. Losy północnego skrzydła Armii Polskiej decydowały się w rejonie Półtuska, bowiem utrata linii Narwi przez oddziały gen. Sikorskiego zmusiło go do cofnięcia własnych sił na pozycje modlińską i linie rzeki Wkry. Dało to początek zaciekłym bojom nad Wisłą i Wkrą. Na odcinku 5 armii wróg dysponował trzykrotną przewagą, a zatem ostateczny sukces piątej armii wystawia gen. Sikorskiemu bardzo dobrą ocenę jako dowódcy. 14 sierpnia rano, 5 armia z rozkazu dowódcy frontu gen. Hallera ruszyła do gwałtownego ataku, co miało odciążyć zagrożone pod Radzyminem Przedmoście Warszawy. Było to istotnym novum w przyjętym wcześniej planie stoczenia bitwy warszawskiej, wyznaczającym wojskom frontu północnego role jedynie pasywną. Uderzenie 5 armii na północ groziło jej wielkim niebezpieczeństwem w razie skoordynowanej akcji idącej od północy 15 armii sowieckiej, czwartej armii przeciwnika obchodzącej nasze skrzydło, wreszcie armii trzeciej zagrażającej odcięciem sił polskich od Warszawy. Wojska 5 armii posuwając się w ciężkich walkach naprzód odsłoniły lewe skrzydło i tyły, na szczęście zagrożenie ze strony 4 armii sowieckiej nie nastąpiło. Było to następstwem słabej koordynacji działań wojsk sowieckich, wynikającej z niedostatków łączności, ale także z doskonałego dowodzenia gen. Sikorskiego. 15 sierpnia udał się nawet dodatkowy wypad na Ciechanów, zajęty następnie bez większych strat, a co najważniejsze przerywający dzięki zniszczeniu radiostacji, łączność 4 armii ze sztabem sowieckim w Mińsku Litewskim, co wykluczyło 4 armie sowiecką z wpływu na kształt bitwy o Warszawę. Napisał później Tuchaczewski:

Zdawało się że zguba 5 armii przeciwnika jest nieuchronna. Unicestwienie jej było by pociągnęło za sobą najdonioślejsze skutki w dalszym biegu wszystkich naszych działań. jednakże Polakom dopisało szczęście. Nasza 4 armia gdzie nowy dowódca stracił ze sztabem frontu, nie zdawała sobie jasno sprawy z powstającego zagrożenia. Nie otrzymując rozkazów frontu, wystawiła w rejonie Raciąż – Drobin jakieś nieokreślone pół ubezpieczenie i rozrzuciła swoje oddziały na odcinku Włocławek – Płock. 5 armia przeciwnika była uratowana.

Wraz z sukcesami ofensywy lipcowej Armii Czerwonej, na ziemiach polskich instalowały się sowieckie struktury polityczne. Prowadzona przez nie propaganda pozostawała tyle intensywna i hałaśliwa, co w odniesieniu do społeczeństwa polskiego całkowicie nieskuteczna. Armia Czerwona szykując się do swego pochodu na zachód, tworzyła te struktury mające zapewnić jej władze na zdobytym obszarze. Decyzje w tej sprawie zapadły już we wrześniu 1919 roku. Było tam postanowienie o utworzeniu Biura Polskiego przy partii bolszewickiej. Biuro to stanowiło w rzeczywistości tajną władze dla mających być zdobytymi obszarów. Utworzono tak zwany Komitet Białoruski i wreszcie w końcu lipca, w związku z sukcesami armii sowieckiej, podjęto przygotowania do utworzenia tak zwanego Polrewkomu, czyli Polskiego Rewolucyjnego Komitetu. Miał na celu stworzenie bazy politycznej dla idącej na Warszawę Armii Czerwonej. Na jego czele stał Feliks Dzierżyński. Jego to osoba wytworzyła wizerunek Komitetu jako władzy okupacyjnej, niosącej śmiertelne niebezpieczeństwo. To co działo się poczynając od 2 sierpnia 1920 roku, najpierw w Białymstoku a później dalej na zachód, stanowiło próbę realizacji władzy sowieckiej w Polsce. Celem miało być stworzenie Polskiej Republiki Sowietów. Metodami krwawy terror, przykrywany obietnicami nierealnych przeobrażeń społecznych. Gdy Armia Czerwona szturmowała Warszawę, Komitet przeniósł się do Wyszkowa i tu oczekiwał na zwycięstwo.