Cud nad Wisłą, czyli Bitwa Warszawska 1920 roku

Około 100 kilometrów na południowy – wschód od Warszawy, w Dęblinie, do Wisły wpada rzeka Wieprz. To właśnie Wieprz stanowił doskonałą, naturalną osłonę koncentracji grupy manewrowej, mającej zadecydować o wyniku bitwy warszawskiej. W zamyśle Naczelnego Wodza, szczególne miejsce zajmowała idea wycofania własnej 4 armii z rejonu Siedlec nad dolny Wieprz, choć wymagało to marszu na południowy zachód wzdłuż frontu wojsk sowieckich. Decyzja ta – pisał gen. Sikorski – przynosi wielki zaszczyt strategicznemu talentowi autora. Zamysł został zrealizowany doskonale i w krótkim czasie zdołano skrycie przerzucić nad Wieprz 5 dywizji grupy uderzeniowej, częściowo wycofując je z drugorzędnego frontu południowego. Wczesnym rankiem 16 sierpnia znad Wieprza rozpoczęło się natarcie frontu środkowego gen. Rydza Śmigłego, które od razu osiągnęło znaczne sukcesy. Termin uderzenia został przyspieszony ze względu na kryzysową sytuacje na odcinku frontu północnego. Osłaniająca od południa uwikłane w walki pod Warszawą armie sowieckie, tak zwana Grupa Uzyrska, okazała się nadspodziewanie słaba i uległa atakującym z impetem wojskom polskim, zwłaszcza, że na decydującym kierunku, udało się nam uzyskać pięciokrotną przewagę. duch wojska, do którego 13 sierpnia przybył Naczelny Wódz, był doskonały. W ciągu trzech dni, które marszałek Józef Piłsudski spędził wśród wojsk 4 armii, zelektryzował je, przelał z własnej duszy w dusze walczących ufność i wole pokonania wszystkich przeszkód. Nikt poza nim, nie mógł by tego dokonać.

Trzon grupy manewrowej stanowiły doskonałe dywizje – 14 poznańska gen. Konarzewskiego, 16 pomorska płk. Ładosia oraz 21 górska gen. Galicy. Od wschodu osłaniała je grupa manewrowa ze składu 3 armii polskiej, a w jej składzie dwie legionowe dywizje piechoty. Działaniom dywizji piechoty towarzyszyła kawaleria, jednak to właśnie polski piechur wygrał tę bitwę o wszystko i na naszą korzyść rozstrzygnął losy wojny. Wysiłek marszowy polskiej dywizji był zaiste imponujący. W czasie dziesięciu dni trwania ofensywy oddziały nowo utworzonej drugiej armii gen. Rydza Śmigłego przeszły ponad 300 kilometrów. Już w drugim dniu kontrofensywy wyruszające znad Wieprza wojska osiągnęły linie Warszawa – Brześć. Strategiczne oskrzydlenie frontu zachodniego Czerwonej Armii stało się faktem. Podejmowane w obliczu polskiej ofensywy decyzje były spóźnione. DO uderzenia w kierunku na Mińsk Mazowiecki przeszła z Przedmościa Warszawskiego przeszła 15 dywizja gen. Junga. Dla koordynowania pościgu za cofającym się w panice nieprzyjacielem Naczelny Wódz powrócił do Warszawy. W ucieczce ciężkie straty poniosły dywizje 3, 15 i 16 armii sowieckiej. Po tygodniach trwożnego wyczekiwania, zwycięstwo stało się udziałem polskiego żołnierza.

Genialność tego planu polegała po pierwsze na oderwaniu się od przeciwnika, wyznaczeniu pewnych linii obronnych oraz zgromadzeniu wojsk frontu ukraińskiego w celu skupienia ich w liczbie 5 i pół dywizji nad Wieprzem, wszystko by uderzyć w odsłonięte skrzydło Tuchaczewskiego. Z kolei błąd Tuchaczewskiego polegał na tym, że nie doceniał siły obronnej wojska polskiego. Mowa też o racjach politycznych, które powziął poniekąd z pominięciem lub zbagatelizowaniem racji militarnych. Inną kwestią pozostaje brak koordynacji działań frontu Tuchaczewskiego z południowym frontem Jegorowa. Atak Polski znad Wieprza w niebronione skrzydło 16 armii przesądził o losach bitwy. Manewr ten oceniany jest przez niektórych teoretyków jako jeden z najwybitniejszych manewrów w historii sztuki wojennej, a sama bitwa warszawska jako 17 najbardziej decydująca bitwa w dziejach.

Uratowany został byt państwa polskiego, a wraz z nim być może byt demokracji zachodnich. Żagiew rewolucji w jej dotychczas niepowstrzymanym marszu na zachód, wygasiła przed bramami Warszawy nasza armia – kolosalny wysiłek całego narodu. Następnie miał miejsce pościg polski aż po granice Prud Wschodnich, który doprowadził do odcięcia na północnym Mazowszu 4 armii sowieckiej i 3 korpusu konnego Gaja. Siły te pozbawione informacji o uderzeniu polskim jeszcze przez kilka dni kontynuowały działania ku przeprawom na Wiśle, atakując m.in. Płock. To przypieczętowało ich los. Jedynie walczącemu z determinacją korpusowi konnego Gaja udało się uniknąć pogromu i 26 sierpnia przejść granice polską.

Zwycięstwo polskie w bitwie warszawskiej było całkowite. Wysoki był rachunek niedoceniania przez bolszewików siły polskiego oporu. Wiele tysięcy zabitych i rannych, dziesiątki tysięcy jeńców, strata 200 dział i 1000 karabinów maszynowych. Strona sowiecka bitwę warszawską przegrała, bo nie umiała zapewnić jedności dowodzenia i sprzeniewierzyła się fundamentalnej zasadzie sztuki wojennej, nakazującej koncentracje wysiłku na głównym kierunku. Tymczasem, gdy wojska frontu zachodniego Tuchaczewskiego uderzały w kierunku Warszawy, wojska frontu południowo – zachodniego Jegorowa, w tym doskonała I Armia Konna Budionnego, działały rozbieżnie – na Lwów. Siły Budionnego zbyt późno, bo dopiero 25 sierpnia skoncentrowały się w rejonie Sokala, nie wpłynęły więc na bieg wydarzeń pod Warszawą, same doznając ciężkiej porażki 31 sierpnia w bitwie pod Komarowem. Nie bez wpływu na późniejszy tragiczny los dowódców sowieckich frontu zachodniego pozostawał fakt, że znaczny udział w wydawaniu z gruntu błędnych decyzji strategicznych w odniesieniu do wojsk frontu południowo – zachodniego miał członek jego Rewolucyjnej Rady Wojennej, Józef Stalin. Armia Czerwona przegrała bitwę, gdyż popełniła znacznie więcej kardynalnych błędów, zwłaszcza w dowodzeniu, niż uskrzydlone świadomością walki o być albo nie być wojska polskie.

Po wspaniałym tryumfie w bitwie warszawskiej, nadeszły polskie sukcesy na Wołyniu, jednak szczególne znaczenie miało zwycięstwo w bitwie nad Niemnem.